środa, 29 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże - Kazachowie
Kazachowie zamieszkują również tereny okalające jezioro Khoton. Jedna z napotkanych rodzin żyje w okolicznej dolinie już ponad 20 lat przenosząc się jedynie o kilka kilometrów w niższe partie gór na okres zimowy.
Jacek.
piątek, 24 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże / część 5
Piękny poranek. O wybrykach naszego kierowcy nikt nie wspomina. Ani nikt go nie gani, ani on nie przeprasza. Dla mnie jest to niebywałe. Nie wtrącam się. Widocznie zamiatanie pod dywan jest tu mile widziane. Już taka ich panie metodka! Dojeżdżamy do prowincji Bayan-Ulgi, którą zamieszkuje grupa etniczna Kazachów. Ludzie stąd mówią nawet w innym języku, który nie jest zrozumiały dla Mongołów. Ich gery również znacznie się różnią od tych dotychczas spotkanych: są większe, dużo większe i w środku są ładniej zdobione. Mają łóżka z baldachimami i powieszonymi nad głowami amuletami odstraszającymi złe moce, konstrukcję podtrzymuje jedna belka, nie dwie, jest stół i krzesełka a ściany są obleczone kolorowymi materiałami w tradycyjne wzory. Ślicznie. Kuchnia Kazachska również trochę się różni. Jest oczywiście mięso, herbata i produkty mleczne ale troszkę w innym wydaniu. Odwiedzamy też rodzinę, która ma pięciu synów i wszyscy są zapaśnikami więc ger przystrojony jest głównie ich medalami, a przed wejściem rozstawiona jest własnej roboty siłka.
środa, 22 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże / część 4
Plan jest taki, że aby zdobyć górę SUTAI leżącą na wysokości 4220 m. n. p. m. musimy wyruszyć bardzo wcześnie rano. Cały dzień więc organizujemy się, Gaana zdobywa info odnośnie podejścia i warunków tam obecnie panujących. Zabieramy też po drodze nowego członka ekipy: Otho – kolesia poznaliśmy już wcześniej, to on obskurowywał marmuta. Cieszymy się bo jest mega kozakiem. Przez dwa miesiące szedł samotnie przez Gobi z 40 kilogramowym plecakiem. Jego plan jest taki aby przejść całą Mongolię z buta, superancko, czyż nie?
poniedziałek, 20 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże / część 3
sobota, 18 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże / część 2
Po pamiętnej nocy (przyznam, że otwarcie było jak z tak zwanej grubej rury) ruszamy dalej w trasę. Pierwszym punktem, który odwiedzamy jest wodospad Ulaan tsutgalan. Bardzo popularne miejsce wśród Mongołów więc jest dość tłoczno. Nie umniejsza to w ogóle urokowi tego miejsca. Robimy spacerek w górnej części wodospadu, w dolnej części wodospadu, wzdłuż rzeki. Elegancko. Pogoda wciąż deszczowa – kropi i mży. Podczas dalszej drogi zapowiada się kilkukrotne przeprawianie się przez rzekę więc zatrzymujemy się na trasie aby sprawdzić auto i ewentualnie je podrasować.
środa, 15 lipca 2015
MONGOLIA – wyprawa na zachodnie rubieże / część 1
Troszkę zamuliliśmy, ale jak się okazuje po dotarciu na miejsce zbiórki, nie my jedni. Na organizatora, zwanego później liderem – najbardziej doświadczonego członka załogi, czekamy ponad godzinę, a na koleżankę, która odpowiedzialna była za zaprowiantowanie 2 godziny. Nikt nawet nie mruknął na ten fakt. Naszym pojazdem na najbliższe 3 tygodnie jest UAZ 452. Niestety wersja jest bagażnika na dachu, a patrząc na te wszystkie klamoty, które musimy jakoś ze sobą zabrać, marnie to widzę. Jest nas dziesięcioro: Odsy - marketingowiec, Zolo – księgowa, Tamir – grafik, Luya – IT, Nome – była modelka, Ania – Ania, Undra – menadżer restauracji, Gana – nauczyciel i Bagi – kierowca, plus oczywiście nasza dwójka. Każdy ma po kilka toreb, w jednej wielka poduszka pierzasta, w drugiej kołdra, w trzeciej materac, taki wojskowy, w czwartej jakieś ciuchy no i jeszcze nie zapominajmy o plecaczku podręcznym bądź też torebuni.
wtorek, 14 lipca 2015
długo oczekiwany NAADAM czas zacząć

A wiec nadszedł 11 lipca - wyczekiwany Naadam. Koło południa jedziemy z Battsetseg około 40 km za miasto aby obejrzeć wyścigi konne. Jeźdźcy są w wieku 4-12 lat, najmłodsze konie natomiast mają lat 5. Wyścigi są dzielone na kategorie względem wieku konia, nie jeźdźca. Dlatego też udział w nich biorą dzieci, chodzi o jak najmniejsze obciążenie konia. Wygrać może nawet koń, który strąci jeźdźca podczas biegu. Teraz tak, do niedawna jeźdźcy jeździli bez kasków - teraz kaski mają wszyscy ale jest to jedyny chyba obowiązujący nakaz bo wielu z nich jest bez siodeł i butów.
piątek, 10 lipca 2015
UŁAN BATOR - no to sie zaczęło...
Mieszkanie naszej pierwszej mongolskiej koleżanki jest 3 min. od głównego placu UB - Czyngis-chana. Battsetseg zostawia nas ze swoim kolegą, a sama idzie na kolację na miasto :) Odsy gotuje nam pierwszą mongolską kolację (tzn. Jackowi): mięso i słonina w kawałkach ugotowana w osolonej wodzie z czosnkiem, a to wszystko zasypane mąką. Ja dostaję makaron z pokrojonym na tej samej desce co mięso i słonina bakłażanem, i zasolonym porem ze słoika. Już wiem, że nie będzie mi tutaj łatwo ;) Na noc zawędzamy się papierosami i idziemy spać. Ale nie takie to proste (teraz mamy czas +7) – zasypiamy dopiero nad ranem.
czwartek, 9 lipca 2015
UŁAN UDE - w telegraficznym skrócie
O 8 rano jesteśmy zwarci i gotowi na dworcu, i wsiadamy do kolei transsyberyjskiej. Jedziemy ‘plac kartą’ więc troszkę śpimy, troszkę obserwujemy ludzi (niektórzy są już tu 4 dobę). Po ośmiu godzinach docieramy do Ułan Ude. Po drodze do hotelu mamy okazję zobaczyć największą głowę Lenina na świecie. Ogólnie ten jeden wieczór w Ułan Ude wypada śmiesznie: wspomniana głowa, kolacja w barze Wenecja gdzie podają nam ‘spaghetti’ z pieczarkami w śmietanie, nocleg w ‘hotelu’, który wyglądał (i może nawet był w jednymze skrzydeł) jak dom rozpusty – nasz pokój był cały w czerwieni, a nad łóżkiem wisiała lampa w kształcie serca – wrażenia niezapomniane ;)
środa, 8 lipca 2015
LISTWIANKA - kameralnie pod każdym względem
W Irkucku małe zakupy aby uzupełnić zapasy owsianki i orzechów, kilka smakołyków prosto do brzucha i ruszamy marszrutką do Listwianki. Znajdujemy tu pole namiotowe u Nikolaja. Kola dopiero zaczyna (tej wiosny kupił tu właśnie tradycyjny drewniany dom z pięknym ogrodem) więc wszystkie udogodnienia pojawiają się na naszych oczach w momencie gdy o nie zapytamy: prysznic z ciepłą wodą prosto z rzeki, umywalka zamocowana do tarasu. Najfajniejszy jest wychodek z widokiem na Bajkał :) Razem z nami jest tu młoda parka z Sankt Petersburga i Oskar, z Niemiec. Wspólny wieczór Kola umila nam herbatką z samowara i własnej roboty bimbrem z cedrowymi szyszkami. Pycha! Jutro zapowiada się dzień spacerowicza ;)
niedziela, 5 lipca 2015
OLCHON - wyspa SZAMANÓW

Po 8 godzinach jazdy marszrutką i przeprawie promowej jesteśmy na wyspie Olchon. Jest to miejsce szamańskie i kolebka szamanizmu w tej części świata. Jedynym ‘miastem’ na Olchon jest Chużyr. Pierwszą osobą tutaj spotkaną jest nikt inny jak…. pochodzący z Indii Raj, który studiował medycynę w Sankt Petersburgu, a od paru lat mieszka i pracuje w Kirgistanie. Kilka wspólnie wypalonych papierosów, przemiłe pogaduchy i Raj zaprasza nas do Biszkeku. Jako, że jest wegetarianinem, obiecuje mi objazdówkę po najlepszych knajpkach jakie zna. Czyż nie miło :). Raj zostaje w hotelu, a my po zaprowiantowaniu się na kilka dni ruszamy na trekking. Cel: północny koniec wyspy.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)







