niedziela, 27 grudnia 2015
Tea time
Drugiego dnia pobytu w stolicy herbaty, zmarznięci jak jasna cholera, wyruszyliśmy znaleźć nowe lokum, bo bez ogrzewania i prawie w piwnicy było naprawdę cienko. Obeszliśmy z dziesięć miejscówek, ale nic co znaleźliśmy nie było na nasze kieszenie. Spotkaliśmy za to Laurę i Rafaela z Gujany Francuskiej, a oni wskazali nam ‘właściwą drogę’. Szybkie przenosiny i zostaliśmy sąsiadami. Co prawda nadal musimy ogrzewać pokój świeczkami, ale jest przyjemnie.
wtorek, 22 grudnia 2015
Skuter do Darjeeling.
Nadszedł dzień, kiedy rozpoczynamy naszą przygodę z nowymi, a właściwie na nowych znajomych - skuterach. Mnie przypadł "białas", a Jackowi "czarnuch". Pierwsze wyzwanie to wyjechać z Kalkuty. Pisałam już o prawach dżungli, którymi trzeba kierować się na tutejszych drogach. Do dzieła zatem. Matko Tereso dopomóż!
czwartek, 17 grudnia 2015
Krótki wypad za miasto ;)
A więc 'wycieczka' do Sunderban. Aby odetchnąć świeżym powietrzem i sprawdzić nasz pierwszy skuter, ale przede wszystkim żeby zobaczyć tygrysy ;)
wtorek, 15 grudnia 2015
W rytmie Kalkuty
W Kalkucie spędziliśmy prawie dwa tygodnie. Pomieszkaliśmy u JoJo, u Shashuata z couch surfingu, a troszkę w hostelu. To ostatnie było nie lada przeżyciem gdyż znajdował się on przy dworcu. Przy dworcu wiadomo, bazar. Stopery w uszach ledwo dawały radę. W mieście jest tak głośno i śmierdząco od pojazdów, że w oczach bezustannie ma się piasek, a oddech piecze. Dowiedzieliśmy się, że Kalkuta jest obecnie najbardziej zanieczyszczonym miastem w Indiach. Kompletnie nie mieści się w jakichkolwiek normach.
niedziela, 13 grudnia 2015
Jest wesele, trzeba się weselić!
Drugiego dnia naszego pobytu w Kalkucie poznaliśmy Yakutę i Tima. Induskę i Niemca, którzy przyjechali tu na ślub koleżanki. Trzecie zdanie w tym temacie było zaproszeniem dla nas. No takich rzeczy się nie odmawia ;) Wesele ma być bardzo skromne, na jedyne 500 osób. Nie, no to faktycznie skromniutkie. Nasze było na 50, ale może jakoś się odnajdziemy i damy radę. Yakuta, która zawodowo zajmuje się organizacją wesel ma za sobą jedno na 7 tysięcy osób. Wyobrażacie sobie?! Odbywało się na stadionie. Niezła heca!
sobota, 5 grudnia 2015
Howrah Express / Vasco da Gama - Kalkuta
Udało się, dojechaliśmy ;) Trzeba przyznać, że nasz super spryt nie zawiódł nas i tym razem. W ostatniej chwili przed zakupem biletu poprosiłam o miejsca sypialne na środkowej i najwyższej półce, aby uniknąć miejsca najniższego, gdzie każdy może sobie ‘na chwilkę’ przysiąść. Jednym słowem – OPŁACAŁO SIĘ.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)





