wtorek, 26 stycznia 2016

Walki kogutów


Walki kogutów odbywają się w wielu miejscach na świecie i różnej formule, ale niemal zawsze jest to hazard. Zarówno dziadek jak i wnuczek wystawiają do walk swoich ulubieńców, więc jak widać ta forma „rozrywki” zaszczepiana jest od najmłodszych lat. Podczas Jonbeel Mela w Jagiroad, w ringu stawało kilka par kogutów jednocześnie. Walki były zacięte, a publiczność nie kryła emocji. Cel pozostawał zawsze ten sam: wrócić do domu z jak największą ilością kogutów.

Jacek
.

niedziela, 24 stycznia 2016

Jonbeel Mela. Dawno zapomniany handel wymienny i dużo, dużo więcej…


Wyspę Majuli opuściliśmy promem, ale już bez żadnych niespodzianek ;) Z Jorhat zjechaliśmy troszkę na południe aby poszwędać się mniej uczęszczanymi dróżkami wiodącymi przez plantacje herbaciane. Warto było. Te mniejsze ogrody robią równie wielkie wrażanie co te pokaźnych rozmiarów. Jest piękna pogoda i moje urodziny. W prezencie ‘biwak’ i ognisko z pieczonymi ziemniakami i menemen’em. Bardzo tęsknię za buszowaniem w kuchni więc raduję się niebywale. Udało nam się nawet znaleźć miejsce prawie bez ludzi. Prawie, bo odwiedziło nas jedynie z dwadzieścia osób. Ale znaleźliśmy wreszcie na nich sposób, w sensie na nieustanne się nam przyglądanie: jak ktoś przychodzi, przerywamy natychmiast nasze prace i po prostu uśmiechając się, siedzimy sobie bezczynnie. Nudzi im się zadziwiająco szybko ;)

niedziela, 17 stycznia 2016

Czym festiwalowe szaleństwo dla jednego…


Jesteśmy w Kamalabari, na Majuli. Za dwa dni festiwal, o którym wszyscy na ulicach nam przypominają. Tylko jakoś nikt nie potrafi nam wytłumaczyć co też takiego podczas tego święta będzie się tutaj działo. Takie jakieś przeczucie mnie ogarnia, że zupełnie nic ;) No nic, to się jeszcze zobaczy. Mamy jeden dzień aby wybadać to dogłębniej. Wystarczająco, aby objechać całą wyspę i zapuścić żurawia tu i tam.

czwartek, 14 stycznia 2016

Przez łąki, przez pola


Na podbój Assamu wyruszyliśmy 2 stycznia, A.D. 2016. Jak już wspominałam jedziemy na Majuli. Skutery przygotowane – mam nadzieję – więc ruszamy. Przed nami do zrobienia około 800 kilometrów, więc nie oszukując się, bite 5 dni jazdy. Do dzieła!

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Poświąteczny spacerek


Od kilku lat, żeby zrobić trekking w parku Singalila, potrzebny jest przewodnik. Można pójść na łatwiznę i wynająć kogoś z agencji turystycznej, ale to już nie na nasze kieszenie. Udało nam się poznać jednego przewodnika na mieście. Nabin jest w naszym wieku i od 10 lat chodzi po okolicznych górach. Dogadujemy się świetnie, jest mega wesoło więc zapowiadają się przyjemne dni. Tym bardziej, że szlak wiedzie tak, iż cały czas idziemy w kierunku Himalajów. Jak na dłoni mamy Mt. Everest z Makalu i Lotse, przez Kanczendzongę, aż po najwyższy szczyt Bhutanu, Gangkar Punsum. I dlatego właśnie zawsze warto było, jest i będzie włożyć trochę wysiłku aby się w takim miejscu znaleźć.